new ways of travel

Podróżując ostatnio zastanawiałam się nad pewnym zjawiskiem….

T E L E F O N E M W N A D M I A R Z E

Gdzie nie spojrzałam ktoś, bez względu na wiek (z wyjątkiem uroczych emerytów bardziej starszych - ślę ukłony!), spoglądał częściej w ekran telefonu aniżeli na otaczający świat. Podejrzewam, że wspomniane '“zjawisko” nie jest odkrywczym. Niemniej jednak nadal mnie zdumiewa.

Nie wiem jak Wy ale ja lubię zaszyć się w kawiarni albo na schodach gdzieś w centrum wydarzeń (w Hiszpanii, Wietnamie czy Warszawie) i obserwować. Tak obserwować! Ludzi, miejsca, zjawiska atmosferyczne, architekturę, akcję, a nawet jej przemiły brak.

I nie stronię przy tym od telefonu - o nie, żeby była jasność. Używam i korzystam z wszelkich atrakcji związanych z przyłączeniem się do sieci. ALE - nie zastępuje mi to otaczającego świata.

A Wam? i Waszym dzieciom??

Ciekawa jestem Waszych spostrzeżeń.

***

I am constantly amazed by the view. And I’m not talking about the lovely Mijas city now. Why we let the phone to steel the world’s beauty which surrounds us? I’m still the observer who likes to sit somewhere and simply contemplate the reality we live in. What I see lately while traveling is constant focus on the phone screen.

I do use it and I am happy to be connected wherever I am if I need it. But I’d rather sit in a cafe or other place and enjoy the city rush, people in action (or not), architecture… There’s plenty to see beside your phone I believe. And it doesn't really matter where you are, if it’s Spain, Viet Nam or Warsaw.

And what are your observations?

street photography

friday

And where are Y O U ?

Just a weekend thought…